Edytorial

Ostatnie targi IFA 2022 zaskoczyły mnie swoją prostotą. Proste rozwiązania ułatwiające życie przodowały w Berlinie. Brakowało trochę tej „pompy”, jaka jeszcze kilka lat temu towarzyszyła berlińskim targom technologicznym. Nie jestem odosobniony w tym odczuciu. Zastanawiałem się, dlaczego tak jest. Czy mamy dość technologii, czy może rozwój technologii zwolnił, a może po prostu – targi nie mają już takiej racji bytu, jak kiedyś, szczególnie po przerwie covidowej, która udowodniła, że firmy i konsumenci potrafią sobie radzić bez nich? Sadzę, że każdy z tych czynników ma choćby mały wpływ na to, jak jest. 

Niewątpliwie mamy do czynienia ze zmianami, których bardzo nie lubimy. Przyzwyczailiśmy się do myślenia, że jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej, szybciej, innowacyjnej. A teraz wszystko zaczyna zwalniać i trochę trudno to zrozumieć, ale tak po prostu jest. W tak niepewnym otoczeniu nie jest łatwo podejmować decyzje dotyczące premiery produktu, która przecież kosztuje, a nie wiadomo, jak się sprzeda. Dlatego wcale nie dziwię się temu spowolnieniu. Oczywiście, technologia rozwija się bez przerwy i absolutnie nie możemy mówić o jakimkolwiek przestoju, wszak danych przybywa, inwestycje w data center idą pełną parą, flagowe smartfony schodzą jak ciepłe bułki i wszystko idzie naprzód, ale jakby trochę wolniej, spokojniej, ciszej. Czy to zwiastun głębszego kryzysu czy może łapanie oddechu przed kolejnym technologicznym maratonem? Czas pokaże.